-Nosz kurde- krzyknęłam odciągając swoją koszulkę od ciała czując jak gorąca ciecz została wylana na mnie przez brązowookiego chłopaka który obserwował mnie od kilku minut.-Zrobiłeś to specjalnie - jęknęłam sfrustrowana patrząc na niego
-Niechcący - powiedział przez śmiech - Czekasz na kogoś? -zapytał a ja spojrzałam na niego spod byka..Wyglądał..w miarę..żartuję wyglądał bosko aka idealnie. Moje oczy skanowały jego ciało a usta nieświadomie otworzyły się w literkę "o". Jego szyja, ręce, nogi były pokryte tatuażami, a sześciopak wyrzeźbiony na brzuchu prześwitywał przez białą koszulkę w serek.
-Właściwie -wydukałam łapiąc jego spojrzenie - tak - dodałam wycierając koszulkę chusteczkami.
-Hmm pomóc Ci? - spytał i ukucnął przy mnie, opierając się o moje kolana dłońmi.
- Nie Ellen powinna być tu za jakieś 5 minut - oblizałam usta patrząc się w jego oczy. Niech on urwie to spojrzenie bo nie wytrzymam...
-Może jednak? Siedzisz tu już od 30 minut..-oblizał swoje usta- Chyba ktoś o tobie zapomniał - powiedział i przekręcając głowę na prawo uśmiechnął się cwano- Chyba muszę się tobą zająć . - urwał.
-Mógłbyś dać mi zadzwonić? - spojrzałam na niego mrużąc oczy
-Pewnie - także zmrużył oczy drocząc się ze mną. Chłopak wstał i wyciągnął z tylnej kieszeni swoich spodni złotego IPhona a moja szczenka prawie opadła po raz drugi na ziemię -Masz - podał mi telefon a ja wpisałam cztery i pierwsze liczby 987-4 - a moje oczy powiększyły się do wielkości pięciu złotówek.
-Czemu masz numer mojej mamy? - spojrzałam na niego przerażona a on wyrwał mi telefon, a jego twarz zbladła kiedy tylko spojrzał na ekran. Chłopak spojrzał na mnie i wypuszczając powietrze przez nos sapnął.
-To nie możliwe - zaśmiał się pod nosem i naciskając na ekran przyłożył telefon do ucha.
-Powiesz mi o co w tym wszystkim chodzi? -powiedział i wstając złapałam za swoją walizkę w zamiarem odejścia od niego, pójścia do kasy kupienia biletu do domu i wyjechania stąd jak najdalej.
-Nie -urwał kiedy mogłam usłyszeć jak po drugiej stronie ktoś się odezwał przez łzy
-Ellen czy ty sobie ze mnie żartujesz?
-Zgadnij gdzie jestem i kogo spotkałem
-Na lotnisku
-Twojego bękarta
-Po co ją tu sprowadziłaś?
-Jesteś pustą szmatą - powiedział i się rozłączył
Nie mogłam uwierzyć, że tak nazwał moją matkę.
-Jesteś chujem - zaśmiałam się bez humoru, a on wystrzelił w górę jak poparzony.
-Kim jestem? Powtórz - zaśmiał się i przybliżył się. Moje poliki stały się czerwone, a między nami nie było ani milimetra przestrzeni
-Słyszałeś.- urwałam prychając- Nie lubię się powtarzać - dodałam mrużąc oczy
-Nie udawaj twardej. - zaśmiał się
-Jesteś chujem - wyszeptałam mu to przy uchu, i zanim zdążyłam się odsunąć złapał mnie za ramię
-Nie lubię niegrzecznych suk - przegiął. Nie zdążyłam tego przemyśleć a moja dłoń zderzyła się z jego policzkiem i charakterystyczny KLAPS rozniósł się echem. - brunet złapał się za polik i spojrzał na mnie z niedowierzaniem
-Ty chyba nie wiesz kim jestem - dodał a ja się zaśmiałam
-Gwiazdą z plastikowym Vip'i? - dodałam patrząc się na niego z kpiną...gotował się a jego oczy stały się czarne.
-Idziemy - syknął i trzymając mnie za ramię pchnął w stronę wyjścia. Szarpałam się z nim próbując się mu wyrwać ale na nic.
-Puść mnie - drapałam go po twarzy, ale ten głupi uśmieszek nie schodził mu z pyska.- Mówię puść mnie - krzyknęłam mu do ucha najgłośniej jak umiałam. Cholera czemu tu nikogo nie ma. Chłopak pchnął mnie na bagażnik i zanim zawyłam z bólu poczułam pieczenie na policzku. Z jednej strony i drugiej
-Miło ci? - plunął mi we włosy a ja spojrzałam na niego przestraszona -Odpowiedz mi kurwo.- krzyknął uderzając mnie po raz kolejny, To mi się śni? Prawda?
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trutututu tak z nudów napisałam ten rozdział... i chyba może być... Koniec wakacji? Wiecie co to oznacza? Rozdziały co niedzielę ;-)
Komentujcie...to zobaczymy jak Laila poradzi sobie na Bronx'ie